No i
nadszedł ten dzień… dzień, który był wyjątkowo ważny dla Oli, miała ona przed
sobą pierwszy mecz. Wstała, umyła się zeszła na dół.. Hmm.. Codzienna rutyna.
Pojechała punktualnie na stadion, gdzie byli już chłopacy i siedząca na
trybunach Natalia. Dziewczyna powiedziała im, co ma robić i poszła w stronę
słuchającej muzyki Natalii;
-Cześć! – Powiedziała
Ola zdejmując słuchawkę Natalii.
-O, hejka! –
Rzekła i przytuliła się do dziewczyny.
-To, o czym
mamy rozmawiać? – Dodała po chwili.
-Chcę, żebyś
pomogła mi szukać mieszkania.. W tej chwili jestem w niezręcznej sytuacji,
mianowicie mieszkam u Łukasza.
-A Mario? –
Wtrąciła.
-Mario…
Mario to już przeszłość.
-Ale jak to?
-Nie chcę o
tym mówić, dobrze?
-No jasne… i
co dalej?
-No… to
pójdziesz jutro ze mną do agencji nieruchomości, zobaczyć, co jest ciekawego?
-Uhm…
pewnie! Wiesz, co ja się zwijam, bo muszę iść jeszcze do banku wypełnić jakieś
papiery. – Powiedziała Natalia całując Olę w policzek, po czym udała się w
stronę wyjścia.
Ola zeszła
na murawę, chwilę przyglądała się chłopakom, po czym zawołała;
-No dobra,
chodźcie wszyscy do mnie!
Piłkarze
zgromadzili się w kółeczku i przysiedli w pozycji „po turecku”.
-Chcę
ogłosić dzisiejszą jedenastkę. Ekhem!
Roman Weindenfeller, Mats Hummels, Neven Subotic,
Łukasz Piszczek, Marcel Schmelzer, Ilkay Gundogan, Sven Bender, Mario Goetze,
Marco Reus i Robert Lewandowski. Myślę, że to dobry wybór. Na dziś to wystarczy. Jestem w
swoim gabinecie, macie teraz czas wolny. – Oznajmiła i poszła do siebie.
Dziewczyna
zrobiła sobie kawę i zaczęła czytać jakąś gazetę. Po chwili do gabinetu wszedł
Mario;
-Cześć…, bo
ja chciałem..
-Nie, nie
mam zamiaru rozmawiać, tu z tobą na ten temat! – Przerwała.
-To kiedy?
Skoro ja nawet nie wiem teraz gdzie się podziewasz, a jedyna możliwość do porozmawiania
z tobą to praca. Poza tym sama oznajmiłaś, iż te pół godziny mamy dla siebie.
Ola
zamilkła, kompletnie nie wiedziała, co ma robić. Więc wstała i wpatrywała się w
budynki, które było widać przez okno jej gabinetu.
Mario
podszedł powoli i cicho z tyłu, po czym objął ją;
-Zostaw
mnie… - wyszeptała.
-Ale ja cię
kocham! Zrozum to wreszcie.
-Oto chodzi,
że nie rozumiem. Najpierw mówisz mi, że będziemy razem, obiecujesz nie wiadomo,
co następnie zdradzasz mnie z jakąś panienką… nie mam pewności czy nie
spotykałeś się z kimś innym w trakcie naszego związku. Mario chciałabym Ci
zaufać, ale nie umiem… Zrozum to, możemy być przyjaciółmi z biegiem czasu
wydobrzeje i się zobaczy jak to się potoczy.
-To ja już
pójdę… - powiedział smutny i opuścił gabinet Oli.
Dziewczyna
wzięła cały plan taktyczny, czyli stos kartek i ruszyła w stronę boiska, po
drodze minął ją Mitchell, który strącił jej wszystkie te papiery;
-O dżizys…
przepraszam, zaraz pani pomogę. – Powiedział zakłopotany.
-Jestem Ola…
czuję się niezręcznie, jak ktoś w moim wieku mówi do mnie „pani”.
-Mitchell,
miło mi.
Razem
uporali się z tym ‘kłopotem’ po czym poszli na boisko.
-Opowiesz mi
coś o sobie? – zapytał.
-No wiesz..
Niedługo stuknie mi 20 lat, aktualnie nie mam swojego mieszkania.. część
swojego dzieciństwa spędziłam w domu dziecka, jednak szybko znalazłam rodzinę
zastępczą. Lubię chodzić na zakupy. No.. to chyba na tyle, teraz ty. –
oznajmiła.
-Ja mam już
20 lat… moje życie jest jednym słowem nudne. Ciągłe siedzenie na ławie mnie
męczy, chciałbym zadebiutować, mogłabyś zmienić skład? – zapytał nie śmiele.
-Myślę, że
da się zrobić. Ty śmigaj na rozgrzewkę, a ja pójdę po Romana…
Jak
powiedziała tak zrobiła, poszła do Weidenfellera i powiedziała mu o zaistniałej
sytuacji. On bez żadnych oporów przyjął tę wiadomość do siebie.
Ruszyła do
szatni gdzie była już większość piłkarzy, szybko przedstawiła im plan
taktyczny, po czym udała się z powrotem
na murawę. Stadion wypełniał się ludźmi.. to był piękny widok, szczególnie te
sektory za bramką. Ola, zdumiona tym widokiem zrobiła zdjęcie. Przywitała się z
trenerem Realu Madryt – ten zdziwiony podał rękę Oli. Mecz zaczął się. Ola
krzyczała do piłkarzy by ich zdeterminować, pomagało to iż już w 10 minucie
gola zdobył Marco Reus, później w 34 Gotze. W 64 był rzut karny dla Realu, Ola
patrzyła na Mitchella z nadzieją, że uda mu się obronić. Puściła mu oczko…
Udało się!!! Langerak obronił karnego!!!
Dziewczyna słyszała krzyki kibiców z trybun. To był piękny mecz, chłopacy
zeszli do szatni w dobrych humorach. Podziękowali Oli z uśmiechem na ustach, a
ona w zamian pogratulowała im wspaniałego meczu. Wszyscy udali się na imprezę
do klubu, tak jest zazwyczaj, gdy wygrają jakiś ważny mecz. Ola została na,
Idunie, bo musiała uzgodnić coś z fizjoterapeutami, jednak, gdy szła
korytarzem, usłyszała czyjeś kroki, to był Mitchell;
-Ty nie na
imprezie? – Zapytała.
-Wiesz.. ja
chcę ci osobiście podziękować, za to, że dałaś mi tą szansę występu. To dla
mnie bardzo ważne.
-Nie masz mi,
za co dziękować, najwidoczniej opłacało ci się tak ciężko harować. Dałeś z
siebie wszystko i ja to doceniam.
-To ten… no
idziemy na tą imprezę? Bo bez ciebie ani rusz. – powiedział uśmiechając się.
-Hah.. no
dobrze, chodźmy! – oznajmiła, po czym oboje ruszyli do samochodu i pojechali w
stronę klubu.
Po
kilkunastu minutach byli na miejscu, zajechali jeszcze do domu Piszczka, bo Ola
musiała się przebrać, mianowicie ubrała się w to;
Langerak
oznajmił iż wygląda „oszałamiająco”. Oboje weszli do klubu, byli tam tylko
piłkarze, ich dziewczyny/żony, oraz najbliżsi. Wszyscy się świetnie bawili, do
pewnego momentu, aż zabrzmiała wolna muzyka, wszyscy tańczyli przytuleni tylko
Olka siedziała sama.. Wyszła przed lokal, usiadła na pobliską ławkę, Mario
również wyszedł, ale nie zauważył jej siedzącej. Tajemniczo oddalił się od
pomieszczenia, Olę coś podkusiło i udała się za nim. Szła w bezpiecznej
odległości tak, aby ją nie zauważył. Wreszcie zatrzymał się, było tam dwóch
kolesi, rozmawiali o czymś, po czym Mario dał im pieniądze, a oni dali mu…
Narkotyki! –Co jak co, ale tego się nie spodziewałam! – wykrzyknęła.
-Co ty
najświętszego wyprawiasz! Mario… - wyjęła z jego rąk saszetkę z białym
proszkiem.
-Naprawdę?
Posunąłeś się do takiego stopnia by sięgać po to cholerstwo?! Nie możesz tego
brać! – oznajmiła wkurzona, po czym wyrzuciła ten woreczek gdzieś w krzaki.
-Dlaczego mi
to zabrałaś? Przecież i tak i tak Ci na mnie nie zależy.
-Przez to
zniszczysz siebie… zrozum, to najgorsze co może być, proszę nie rób tego.
Jesteś uzależniony?! Przyznaj się…
-Nie… chciałem
tylko spróbować, ale ty mi nie pozwoliłaś, wiesz teraz 500 euro wyrzuciłaś w
krzaki… dosłownie!
-I co? Masz
do mnie za to pretensje?
Zapadła
cisza, po czym Mario odezwał się;
-Ja sobie
sam już ze sobą nie daję rady, odeszłaś ode mnie i wszystko się zawaliło,
pokłóciłem się z rodzicami, dostałem mandat, ktoś włamał mi się do domu, a na
dodatek przyjaciele się ode mnie odwrócili, po tym co zrobiłem tobie… Ja wiem,
że nie powinienem, gdybym tylko mógł odwróciłbym to… ale jak? Ja nadal cię
kocham, i nie przestanę tego ci powtarzać aż do skutku, aż znowu mi zaufasz i
będziemy razem…
-Mario ja…
------------------------------------------------------------------
Postaram się dodać dziś jeszcze jeden . :)
Dziękuję szczerze za komentarze, są one bardzo budujące i dają motywacje do dalszego pisanie ;-)
Moze w koncu sie zejda.Oby :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny już nie mogę się doczekać kolejnego i mam nadzieję że dodasz go jeszcze dziś :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze napisze go jeszcze dzis.. Chociaz nie wiadomo bo nie mam cos weny :// ale postaram sie. :--)
Usuńwspaniały ! bosko piszesz <3
OdpowiedzUsuńzapraszam
http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-27.html
http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-3.html
Mam nadzieję, że się zejdą! :>
OdpowiedzUsuńRozdział boski!
Czekam na kolejny :>
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-7.html
Mam cichą nadzieje że się zejdą.
OdpowiedzUsuńRozdział poprostu genialny
zapraszam do mnie : http://triopoland.blogspot.com/ i http://aleksandraimarcostory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-24.html Mile widziany komentarz