Kolejny
dzień. Ola przenocowała u Łukasza, dziewczyna zapytała się go czy mogłaby
zostać u niego na nie więcej niż tydzień, on bez oporu zgodził się.
Podekscytowana dziewczyna zeszła na dół w gotowości do pracy, lecz przedtem
poplotkowała trochę z Ewą i pobawiła się z Sarą- uroczą córeczką Piszczka. Ola
pojechała na Singal Iduna Park razem z Łukaszem. Po raz pierwszy zasiadła w
fotelu trenerskim, co sprawiało jej nie złą frajdę. Po chwili ocknęła się i spojrzała
na zegarek;
-Cholera!
Zaraz się spóźnię! – Powiedziała, po czym szybko przebrała się w dres i poszła
do piłkarzy. To był chaos, czysty chaos.. Ola nie zdołała ich uspokoić. Moritz
zabrał buta Nuri’emu, ganiali się nawzajem. Schieber siedział sobie po prostu
na murawie i śpiewał sobie coś pod nosem. Mitchell wpatrywał się w Olę, jakby
ona była jakimś objawieniem. Łukasz stojąc z boku i obserwując całą tę sytuację
schował twarz w dłoniach, po czym podszedł do Oli;
-Pomóc Ci? –
Zapytał szeptem.
-Emm.. No.. Pomoc
by się przydała – odrzekła.
-Ej!!! Bałwany!!!
– Wykrzyknął Łukasz z całych sił, tak, że po całym stadionie przeszło echo.
-W szeregu
zbiórka!!! – Dodał po chwili. Chłopacy stali na baczność bez ruchu.
-No,
następnym razem chyba sobie poradzisz. – Dodał i wstąpił w szereg.
-Ekhem. – Zaczęła
– Jak wiecie wasz trener jest straszliwie chory i to ja na jakiś czas będę się
wami opiekować. Nazywam się Aleksandra Kosecka, noo.. jestem dość młoda, ale to
chyba nie ma znaczenia. W każdym bądź razie przed sobą mamy bardzo trudny mecz
z Realem Madryt. Co prawda uporaliście się z nim w fazie grupowej, ale to
jeszcze nic nie znaczy, musicie się zdeterminować by przejść do finału. Teraz
macie biec 2 kółka dookoła murawy, następnie rozgrzewka.
Piłkarze
zaczęli biegać, po czym jak Ola powiedziała odbyła się rozgrzewka, dziewczyna
bacznie przyglądała się wszystkim ruchom zawodników. Następnie zarządziła
„mini- mecz”, cały trwał jakieś pół godziny. Po treningu chłopacy zgromadzili
się w zbiórce, sami z siebie.
-Yyy… -
powiedziała Ola nie wiedząc, co ma zrobić.
-Teraz
powiedz odmaszerować do szatni. – Podpowiedział jej szeptem Łukasz uśmiechając
się pod nosem.
-Odmaszerować
do szatni! – Powiedziała Ola pewnym już głosem.
Sama poszła
do siebie do gabinetu i przejrzała sprawy transferowe.. Okazało się, że Arsenal
Londyn chce Moritz’a Leitnera… Olka postanowiła, że nie odda tak cennego
zawodnika. Co prawda większość meczy siedzi na ławie, ale jak przyjdzie, co do
czego, to naprawdę potrafi grać. Przekonała się o tym, dziś na treningu.
Gdy
załatwiła wszystkie sprawy papierkowe zaczęła rozmyślać nad swoim życiem…
Myślała przede wszystkim o Mario, starała się do tego nie wracać, ale no po
prostu nie miała sił. Nie wiedziała, gdzie później zamieszka, bo przecież nie
będzie obciążać Łukasza. Po całym incydencie zeszła do szatni, gdzie chłopacy
się przebierali.. Znaczy z nich wszystkich był tylko Marco, Ola podeszła do
niego;
-Marco,
posłuchaj. – Zaczęła.
-Tak
trenerze?
-Nie
trenerze, jestem Ola. Wiem, nie znasz mnie, ale znasz Natalię. To moja
przyjaciółka, mieszkacie razem prawda?
-Emm… tak?
-Wiem, nie
znasz mnie, ale ja jestem byłą dziewczyną Mario i przyjaciółką Natalii, z którą
mieszkasz. Chciałabym abyś zaproponował jej przyjście na jutrzejszy trening,
proszę to dla mnie bardzo ważne.
-Skoro tak,
to ja nie mam nic do gadania. Będzie jutro na treningu obiecuję.
-O jejku!
Dzięki! – Wykrzyknęła i przytuliła się do Marco.. Jak zwykle, wszystko nie
mogło się dobrze skończyć.
-Co wy tu
robicie?! Znalazłaś już sobie kogoś?! – Wykrzyczał do ich obu, ponieważ widział
ich uścisk.
-Nie
rozumiem, o co ci chodzi. – Zapytał Marco.
-Jak to, o
co? Obściskujesz się tu z Olą! Nie pozwolę na to!
-Bo, co?! –
Powiedziała już bardziej pewna siebie dziewczyna. –Nie jesteśmy już RAZEM –
podkreśliła, – więc nie masz nic w tej kwestii do gadania.
W tym
momencie Aleksandra zrozumiała, iż nie warto jest płakać za chłopakiem, który
wyrządził jej jakąkolwiek krzywdę.
-Marco
myślałem, że będziemy przyjaciółmi… Dobra nie przeszkadzajcie sobie. Cześć! –
Powiedział i od niechcenia machnął ręką.
-A temu, co
odbiło? – Zapytał Nuri wchodzący do szatni.
-Nie, nic. –
Odpowiedziała szybko Olka – Chcę cię pochwalić, ponieważ zagrałeś naprawdę
świetny mecz! I w dodatku ta bramka, no po prostu… Jesteś niesamowity, szczere
gratulacje ode mnie. – powiedziała Ola, poklepała go po plecach i wyszła z
szatni.
Ola poszła
już do domu Piszczków i zaproponowała Ewie i Sarze zakupy, obie bardzo
ucieszyły się na tę wieść, więc nie tracąc ani chwili pojechały do centrum
handlowego.
Jak zwykle
Ola kupiła sobie kilka rzeczy do ubrania, oto one;
Ewa również;
*------------**--------------**----------------**---------
No i mamy VII rozdział . :) Trochę to potrwało, za co was przepraszam. ;"( Zabieram się do pisania następnego rozdziały od zaraz, żeby nie przeciągać. Możliwe, że dodam go dziś.. ale nie obiecuję. ;--) No to dobranoc!
Jesteś tutaj- daj komentarz, to dla mnie bardzo ważne!
Zajebisty rozdział! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Zapraszam do mnie
bvbstory.blogspot.com
sylwunia09.blogspot.com
Komentarze mile widziane ;) Pozdrawiam!
wspaniały !
OdpowiedzUsuńczekam na następny !
zapraszam
http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-2.html
http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-26.html
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
Genialny! Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko następny rozdział!
Cudowny i jeszcze raz cudowny <3
Zapraszam do mnie http://borusss.blogspot.com/
Świetny rozdzial,mam nadzieje ze Mario bd z Ola
OdpowiedzUsuń